Powoli zaczęłam otwierać oczy jednak światło
wpadające przez okno było silniejsze i musiałam je znów zamknąć. Gdzie ja
jestem? Dlaczego tak potwornie boli mnie głowa? Co się ze mną dzieje?
Szukając odpowiedzi wszystkie te pytania w głowie znów spróbowałam powoli otworzyć oczy. Tym razem się udało, ale ból głowy był zbyt silny żeby się ruszyć. Byłam na nieznanej mi kanapie i właśnie rozglądałam się po zaśmieconym pokoju. Można było tu wyczuć wstrętny odór alkoholu i tytoniu. Powoli zaczynałam sobie wszystko przypominać. No tak... impreza u Ashley z okazji zakończenia wakacji. Tylko skąd ten ból głowy? Przecież ja nie pije.
Po wielu próbach udało mi się podnieść z kanapy i chwiejnym krokiem podeszłam do śpiącej na podłodze organizatorki imprezy. Przykucnęłam przy niej.
- Ash.. Ashley, obudź się. – lekko nią potrząsnęłam.
- C-co ?! – zerwała sie jak poparzona i szybko złapała się za głowę – Aaał... co się stało? – starała się szeptać, ale dla mnie brzmiało to jak krzyk.
- Nie wiem. Obudziłam się na kanapie ze strasznym bólem głowy.
- Nic dziwnego. Nieźle wczoraj zaszalałaś. Wiesz, niewiele osób potrafi wypić pół litra za jednym razem. – zaśmiała się, ale nie wyszło jej to na dobre, bo widać było, ze jeszcze bardziej rozbolała ją głowa.
- Na pewno mnie z kimś pomyliłaś. Pewnie sama byłaś nieźle wstawiona.
- Nie Cher. Na pewno nic mi się nie ubzdurało. Pamiętam nawet jak pokłóciłaś się o coś z Ethanem.
No tak... Ethan wyjeżdża, na drugi koniec Stanów. Powoli podniosłam się z podłogi.
- Ashley, dasz sobie z tym wszystkim rade ?
- Tak, w porządku. Możesz wracać do domu.
- Dobra, ale gdyby coś to zadzwoń. Narazie.
Wyszłam z domu państwa Turnerów i powoli skierowałam sie w stronę swojego domu, który na szczęście znajdował sie nieopodal. Po 10 minutach z jednym upadkiem na koncie doszłam do mojej posiadłości. Wyjęłam z kieszeni telefon i ignorując ponad 10 nieodebranych połączeń od Ethana spojrzałam na zegarek. Było już po południu. Nacisnęłam klamkę od drzwi, chcąc w ten sposób wejść do domu. Zamknięte. Czego ja się spodziewałam? Że o tej porze nie będą pracować? Naiwne. Wyjęłam klucz z pod wycieraczki, po czym otworzyłam nim drzwi. Weszłam do domu i pierwsze co zrobiłam to udałam się do łazienki, aby wziąć jakąś tabletkę na głowę. Połknęłam jedną, kolejno udając się do salonu przed telewizor. Leciał właśnie jeden z moich ulubionych programów, dlatego wyłożyłam się wygodnie na kanapie i na chwilę zapominając o Ethanie, zaczęłam oglądać. Nie było mi jednak spokojnie obejrzeć programu, gdyż usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłam się z miękkiej kanapy i wzdychając ciężko, ruszyłam w tamtym kierunku. Otworzyłam drzwi, jednak nikogo nie ujrzałam. Wychyliłam się lekko na dwór. Tam również nie zobaczyłam nikogo, kogo mogłabym osądzać o naciśnięcie dzwonka. No chyba, że pies sąsiadów, który w tym momencie wąchał huśtawkę, stojącą w ogrodzie. Kiedy chciałam już wracać przed telewizor moją uwagę przykuła biała koperta, leżąca na wycieraczce. Podniosłam ją i obracając w palcach, przeczytałam dość duży i wyraźny napis "Cheryl". Pośpiesznie otworzyłam kopertę, po czym wyjęłam kilka, jak się szybko przekonałam, zdjęć. To co na nich ujrzałam, sprawiło, że poczułam jakby lód załamał się pod moimi nogami.
Szukając odpowiedzi wszystkie te pytania w głowie znów spróbowałam powoli otworzyć oczy. Tym razem się udało, ale ból głowy był zbyt silny żeby się ruszyć. Byłam na nieznanej mi kanapie i właśnie rozglądałam się po zaśmieconym pokoju. Można było tu wyczuć wstrętny odór alkoholu i tytoniu. Powoli zaczynałam sobie wszystko przypominać. No tak... impreza u Ashley z okazji zakończenia wakacji. Tylko skąd ten ból głowy? Przecież ja nie pije.
Po wielu próbach udało mi się podnieść z kanapy i chwiejnym krokiem podeszłam do śpiącej na podłodze organizatorki imprezy. Przykucnęłam przy niej.
- Ash.. Ashley, obudź się. – lekko nią potrząsnęłam.
- C-co ?! – zerwała sie jak poparzona i szybko złapała się za głowę – Aaał... co się stało? – starała się szeptać, ale dla mnie brzmiało to jak krzyk.
- Nie wiem. Obudziłam się na kanapie ze strasznym bólem głowy.
- Nic dziwnego. Nieźle wczoraj zaszalałaś. Wiesz, niewiele osób potrafi wypić pół litra za jednym razem. – zaśmiała się, ale nie wyszło jej to na dobre, bo widać było, ze jeszcze bardziej rozbolała ją głowa.
- Na pewno mnie z kimś pomyliłaś. Pewnie sama byłaś nieźle wstawiona.
- Nie Cher. Na pewno nic mi się nie ubzdurało. Pamiętam nawet jak pokłóciłaś się o coś z Ethanem.
No tak... Ethan wyjeżdża, na drugi koniec Stanów. Powoli podniosłam się z podłogi.
- Ashley, dasz sobie z tym wszystkim rade ?
- Tak, w porządku. Możesz wracać do domu.
- Dobra, ale gdyby coś to zadzwoń. Narazie.
Wyszłam z domu państwa Turnerów i powoli skierowałam sie w stronę swojego domu, który na szczęście znajdował sie nieopodal. Po 10 minutach z jednym upadkiem na koncie doszłam do mojej posiadłości. Wyjęłam z kieszeni telefon i ignorując ponad 10 nieodebranych połączeń od Ethana spojrzałam na zegarek. Było już po południu. Nacisnęłam klamkę od drzwi, chcąc w ten sposób wejść do domu. Zamknięte. Czego ja się spodziewałam? Że o tej porze nie będą pracować? Naiwne. Wyjęłam klucz z pod wycieraczki, po czym otworzyłam nim drzwi. Weszłam do domu i pierwsze co zrobiłam to udałam się do łazienki, aby wziąć jakąś tabletkę na głowę. Połknęłam jedną, kolejno udając się do salonu przed telewizor. Leciał właśnie jeden z moich ulubionych programów, dlatego wyłożyłam się wygodnie na kanapie i na chwilę zapominając o Ethanie, zaczęłam oglądać. Nie było mi jednak spokojnie obejrzeć programu, gdyż usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłam się z miękkiej kanapy i wzdychając ciężko, ruszyłam w tamtym kierunku. Otworzyłam drzwi, jednak nikogo nie ujrzałam. Wychyliłam się lekko na dwór. Tam również nie zobaczyłam nikogo, kogo mogłabym osądzać o naciśnięcie dzwonka. No chyba, że pies sąsiadów, który w tym momencie wąchał huśtawkę, stojącą w ogrodzie. Kiedy chciałam już wracać przed telewizor moją uwagę przykuła biała koperta, leżąca na wycieraczce. Podniosłam ją i obracając w palcach, przeczytałam dość duży i wyraźny napis "Cheryl". Pośpiesznie otworzyłam kopertę, po czym wyjęłam kilka, jak się szybko przekonałam, zdjęć. To co na nich ujrzałam, sprawiło, że poczułam jakby lód załamał się pod moimi nogami.
***
No cóż , znów Sabiś każe mi napisać jakąś wiadomość , a ja nie mam pojęcia co wam tu napisać , więc powiem tyle że trochę krótki wyszedł ten rozdział ale postaramy się robić dłuższe : p No & mamy nadzieje że wam się podoba < 3
To tyle , xoxo Pati : D
Podoba mi się, ale strasznie krótko :) Czekam na następny rozdział. Jak możecie to dalej informujcie mnie na tt: @juleyx33.
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, jestem strasznie ciekawa co będzie na tych zdjęciach. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie ciekawie się zapowiada. ^^ PISZCIE DALEJ!
OdpowiedzUsuńrozdział mi się podoba. czekam na r 2 i mam nadzieję że się pojawi. informujcie mnie na www.purple-glass.blogspot.com <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest fajny, ale źle się czyta, bo jest za mała czcionka i strasznie bolą oczy. Ciekawa jestem, co dalej \ dasein
OdpowiedzUsuńnie powiem , fajne opowiadanko sie zapowiada tylko jak na razie za krótko : ) możecie mnie powiadomić o nn na my-funny-story.blog.onet.pl, ,zreszta zapraszam do czytania mojego opo ;p > albo na tt katecolorfull
OdpowiedzUsuńfajne opowiadanie. zaciekawiło mnie. ;) no nic. zobaczymy co będzie dalej < 3 . tylko jak możesz zrób coś z czcionką. strasznie oczy bolą.. PannaPastelek z glitery.pl
OdpowiedzUsuńCóż za fantastyczny początek. Naprawdę świetnie napisałaś ten rozdział, jest cudowny. Już kocham tego bloga. Informuj mnie o nowych notkach. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń